Misslyn 595 Blue Planet

Misslyn 646 Las Vegas nosiłam na paznokciach 4 dni, do momentu, aż po prostu postanowiłam go zmyć i pomalować paznokcie na inny kolor. Przez te kilka dni lakier wytrzymał w idealnym stanie, bez odprysków, a nawet bez startych końcówek. I mimo, że zmywanie go nie było najprzyjemniejsze ze względu na brokatowe drobinki, to lakier jest moim bezwzględnym ulubieńcem. Przyszła kolej na jego kolegę - Misslyn 595 Blue Planet. Czy sprawił się tak samo dobrze jak jego poprzednik? Zapraszam do recenzji poniżej ;)

Misslyn 595 Blue Planet oczarował mnie swoim kolorem. Na dodatek ma naturę kameleona :P Ciągle chodzę po mieszkaniu w różne kąty, żeby poprzyglądać się jak zmienia się jego odcień w różnym świetle. Od jasno, turkusowej niebieskości po fiolet. Niestety aparat nie uchwycił tej zmiennej natury lakieru, więc musicie uwierzyć mi na słowo albo same się przekonać kupując ten lakier ;)

Pojemność - 10 ml

Cena - 20 zł (Hebe)

Plusy:

• świetna konsystencja, rzadka, ale nie spływa na skórki (poza moją jedną, ale to moja wina, bo się zagapiłam i sobie maznęłam, a na dodatek zapomniałam patyczka i tak została sobie ta ciapka. Bardzo za nią przepraszam)
• krycie bardzo dobre - 2 warstwy są w pełni satysfakcjonujące,
• pędzelek szeroki, zaokrąglony - kocham go,
• lakier nie smuży, nie bąbelkuje,
• o dziwo ślady po pędzelku nie są widoczne, mi one nie przeszkadzają, ale jeśli ktoś ma z nimi problem to z pewnością to duży plus dla tego lakieru.

Minusy:

Brak :)

Czas schnięcia, trwałość - nieznane.

Podsumowanie:

Lakier okazał się godny swojego poprzednika. Dzieli z nim podium. Marka Misslyn chyba stanie się moją ulubioną, zaraz po Golden Rose oczywiście ;) Lakier mam na paznokciach od wczoraj i nadal nie mogę się na niego napatrzeć. Daje obłędny efekt :)

Ocena:

Zdjęcia:

Pozdrawiam